Lekko się zaśmiałam, jednocześnie prychając.
- Żartuję tylko! - powiedziałam, opuszczając ręce do kieszeni i uśmiechając się szeroko, żeby też pokazać John'owi, że nie ma się czego wstydzić, chociaż, mimo moich starań, dalej się rumienił. No way. - Heh, Jonathan? Czy coś się stało?
Chłopak jeszcze bardziej się zaczerwienił, ale odpowiedział już odważnie i pewnie:
-
(John?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz