- Piknik? - zapytałam wesoło - A będzie pizza? I lody?
Luke roześmiał się uroczo.
- Oczywiście, czego sobie zażyczysz - odparł.
- Mmm... - zamruczałam z uznaniem - już nie mogę się doczekać.
Naszą rozmowę przerwało wejście pielęgniarki. Parsknęłam śmiechem, bo zdałam sobie sprawę że to ta sama która wygoniła kiedyś Luke'a.
- Panna Kruger? - zapytała kobieta, patrząc na mnie.
- Eee... Tak - odparłam po chwili - o co chodzi?
Obrzuciła Luke'a niechętnym spojrzeniem.
- Może zostać - szybko stanęłam w jego obronie.
- Niech będzie - prychnęła i znów skupiła się na mnie - Jutro wychodzisz. Tu masz formularz do wypełnienia.
- Ju... Jutro? - zapytałam lekko zszokowana - naprawdę?
- No tak. Mamy nadmiar pacjentów, a ty już nadajesz się do wypuszczenia - odparła zirytowana, podając mi kartkę do podpisu - więc podpisz to i jutro już cię tu nie będzie.
- Ja... okej - mruknęłam w końcu i złożyłam zamaszysty podpis na dole - prosz. A kiedy dokładnie mnie wypisujecie?
- Niech pomyślę - kobieta zmarszczyła czoło - chyba o 14 bo trzeba ci będzie zdjąć te wszystkie usztywnienia.
Zanim zdążyłam coś dodać, już jej nie było.
Byłam lekko skołowana. Popatrzyłam na Luke'a który uśmiechał się do mnie pokrzepiająco.
- Masz na nazwisko Kruger? - zapytał nagle, czym całkowicie mnie rozbroił.
- Tak. Jacyś zagraniczni przodkowie - zachichotałam i całe napięcie ze mnie uszło - chyba będziesz musiał przyspieszyć ten piknik.
Chłopak jedynie wzruszył ramionami.
- Takie życie - zaśmiał się.
- Przyjedziesz po mnie jutro? O 14? - zapytałam z nadzieją, patrząc na niego wielkimi oczami.
(Luke? Poproszę ładny piknik :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz