Odpowiedź na to pytanie wydawała się być oczywista, jednak nie dla mnie. Nie cierpiałem deszczu.
Biorąc parasolkę zrobiłbym z siebie mięczaka, ale znów nie biorąc przemókłbym i.... No tyle...
Jednak kiedyś przysiągłem sobie, że nie ważne co sobie mówią inni, ja będę sobą!
- Tak, jasne, dziękuje! - zawołałem starając przekrzyczeć deszcz, którego było coraz więcej.
Przynajmniej tak mi się wydawało. Ari szukała chwilę parasola w torebce, aż go znalazła i podała mi. Ja szybko go rozwinąłem (?), ponieważ już byłem mokry.
Dziewczyna stała teraz na środku parku, na placu zabaw i wpatrywała się uśmiechnięta w górę. Podeszłem do niej i zauważyłem, że oczy ma zamknięte i pozwala kroplom deszczu spływać po swojej skórze. Arianna potrafi zaskakiwać, pozytywnie. Nagle złapała mnie za rękę i powiedziała:
- Chodź! Idziemy!
- Ale gdzie? - zapytałem.
Arianna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz