- Chodź tu, ty przecudny kiciulku! - zawołałam do kotka, a ten wskoczył Toniemu na kolana.
Mruknęłam cicho niezadowolona.
- Dopuszczasz się zdrady, sir Lili - powiedziałam królwesko.
Nic nie widziałam, ale już wyobrażałam sobie uśmechniętą twarz Toniego i mruczącą Lili na jego nogach.
Nagle wróciło światło.
Toni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz