- Dobrze.- powiedziałem zmieszany
Staruszka opowiedziała mi wolę, ale kazała nie mówić tego nikomu. Kiedy jej to przysięgnełem okna i drzwi otworzyły się, a Charli odzyskała pełnię zdrowia. Byłem zdumiony sytłacją.
- Idź młodzieńcze i nikomu ani słowa.- powiedziała staruszka, a po chwili dodała - Nic już nie będzie was nękać.- podkreśliła słowo was.
- Dobrze. - powiedziałem i wyszedłem z zamku. Charli poszła za mną.
- Co ona ci mówiła?- zapytała
- Nic ważnego. Zostawmy ten temat. Proszę.-
Charli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz