- No ja też.- powiedziałem zasuwając plecak
- Nom.-
Sobota minęła szybko. Wszystkie lekcje minęły. Zadane było tylko z maty. Szybko poszedłem do pokoju i odrobiłem lekcje. Miałem już cały wieczór dla siebie. Nagle coś mi się przypomniało. Szybko poszedłem do pokoju dyrektora. Przesiedziałem tam prawie godzinę. Wychodzącego z pokoju dyrektora przyłapała mnie Charli.
- Co ty tam robiłeś?- zapytała
- Miałem sprawę-
- Jaką?-
- Jutro się dowiesz.- powiedziałem i poszedłem do pokoju.
********** Następnego dnia**********
Rano wstałem, ubrałem się, wziąłem krótki prysznic i szybko zjadłem śniadanie. Gdy po śniadaniu wróciłem do pokoju wziąłem dużą torbę. Poszedłem znowu do dyrektora, mówiąc, że wychodzę. Po dwóch godzinach byłem już w szkole. Szybko przemknąłem się do dyrektora, zawiadamiając, że jestem. Poszedłęm szybko do pokoju. Nagle ktoś zapukał. Poszedłem otworzyć. W drzwiach stała Charli.
- Wejdź.- powiedziałem
Charli weszła i usiadła na sofie.
- Co jest w tej torbie?- zapytała wskazując palcem na dużą zieloną torbę.
- Nie ważne.-
- To jest ta sprawa z wczoraj?-
- Tak.-
- Powiedz proszę.-
- Okej, ale nikomu ani słowa.-
- Masz to jak w banku.-
- No bo dyrektor zgodził się abym pomagał takiej pewnej fundacji. Z tego powodu poszedłem dziś do nich i odebrałem pewną rzecz.-
- Jaką rzecz?-
- No papiery i w ogóle.-
- A co jest w tej torbie?-
- To chodź.-
Podeszliśmy do torby. Trochę ją otworzyłem. Naszym oczom ukazało się małe zwierzątko. A było to małe bezbronne lwiątko:
Charlie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz