Wstałem około 4:00. Poszedłem do łazienki i wziąłem krótki prysznic.
- Piotrek! Szybciej spóźnisz się na pociąg!- krzyczała mama z kuchni
- Zdążę!- powiedziałem i wyszedłem z domu
Bastian był już gotowy, Izrael też. Poszedłem z zwierzętami na peron. Po 10 minutach przyjechał pociąg. Jakaś pani zaprowadziła moje zwierzaki do innego wagonu, a mi kazała iść do wagonu nr. 4. Po trzy-godzinnej podróży byłem na miejscu. Wyszedłem z walizką i torbą z wagonu odbierając zwierzęta. Poszedłem przed budynek uniwersytetu. Po chwili koń znalazł się w swym boksie, a ja wszedłem do budynku uniwersytetu. Zacząłem iść przez korytarz. Przez swoje roztargnienie wpadłem na kogoś.
- Sory, nie chciałem.- powiedziałem po chwili do dziewczyny
Była ona brunetką.
Lynette?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz