Roześmiałam się.
-Może lepiej nie. Mało było atrakcji, Toni? - zapytałam podchwytliwie, a chłopak pokręcił głową.
- Dosyć sporo, ale zabiorę cię w jeszcze jedno miejsce - mrugnął okiem.
- W jakie?
Antonio nie odpowiedział, zapewne, żeby utrzymać tajemną atmosferę i udało mu się to, a ja z niecierpliwości mogłam na niego nawrzeszczeć, ale jestem miła, więc tego nie zrobiłam.
Poszliśmy przez park w jakieś dziwne miejsce. Był to park pełen rzeźb, podobnych artystów jak Picasso. Wszędzie rosły tulipany, czerwone, żółte i pomarańczowe. Istne cudo.
Toni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz