- Ta, wow - wydusiłam z siebie tylko.
Był to piękny, stary most porośnięty jakimś chaszczem cudownie i bajkowo prezentujący się na tle lasu. Bywałam tam nieczęsto, ponieważ tylko tam chodziłam kiedy miałam problem, a niemiałam ich często.
Zeszliśmy z koni i usiedliśmybez słowa na moście, pozwalając nogom dyndać. Patrzyłam na wodę płynąca pod nami. Przypominała moje życie. W niektóruchmiejscachszybka i wzburzona, a w niektórych powolna i spokojna. Spojrzałam na Crista. Patrzył gdzieś nawet nie mrugając.
- Hej, jesteś tu? - spytałam pstrykając mu przed nosem.
Cristian?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz