niedziela, 8 lutego 2015

Od Morgan CD Lucy

- Śliczna - poprawiłam dziewczynę - nazywa się Katana. A ten tutaj przystojniak - pogłaskałam Mordora po grzbiecie - to Mordor.
Dziewczyna stała zamyślona, gładząc swojego konia po chrapach.
- Może się przejdziemy? - zapytała po chwili.
Spojrzałam przez drzwi stajni. Słońce już zachodziło, robiło się ciemno.
- Jasne - rzuciłam i zabrałam się za siodłanie Katany.
Po kilku minutach byłyśmy gotowe do jazdy.
- Eee... Morgan, a on? - zapytała, pokazując na Mordora, który kręcił się obok koni.
Zaśmiałam się ponuro.
- Boisz się że się zgubi? - zakpiłam z niej - nic mu nie będzie, to wytrzymała bestia.
- Nie wątpię - mruknęła, po czym dodała już weselszym tonem - to co jedziemy?
Nie czekając na jej słowa popędziłam klacz do galopu, wyprzedzając Lucy.
- Hej! To nie fair! - krzyknęła, spinając konia i pędząc za mną.
Odwróciłam się do niej:
- Życie nie jest fair. Powinnaś się przyzwyczaić.
--------------------------------------------------
Kiedy skończyłyśmy oporządzać konie było już całkiem ciemno.
- No to... ten do jutra - powiedziała Lucy.
- Na to wygląda - powiedziałam i ruszyłam do pokoju.
(Lucy?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz