- Ale mów mi Charlie. - uśmiechnęł się do mnie.
- Okay. Jakiego masz słodkiego kotka!
- Dzięki. Nazywa się Carmel - odpowiedziałam.
Lucy była miła. Nawet bardzo.
- Też bym chciała mieć kota - rozmarzyła się.
- To czemu sobie nie kupisz? Albo nie weźmiesz ze schroniska? - zapytałam. - Mój jest przybłędą. Nikt jej nie chciał z powodu lekkiego zeza.
Roześmiała się.
Lucy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz