- Yyyy, a co można zrobić z gorączką? - zapytałem
- Nie wiem.-
- W telewizji nie ma nic ciekawego, książek nie chce mi się czytać.
- Nie ma co robić.-
- Mam pomysł!-
- Jaki?-
- Możemy nauczyć Sfinksa sztuczek!-
- No może być ciekawie.-
- Nom.
Wyszedłem spod koca i założyłem grubszą bluzę. Zaczeliśmy szukać Sfinksa. Okazało się, że schował się za szafą. Wyciągnełem go. Sfinks ustał grzecznie na środku pokoju.
- Trzeba przyszykować mu jakieś smakołyki. No wiesz nagrody.- powiedziała Charli
- Zaraz wrócę.- powiedziałem i wyszedłem z pokoju.
Przyszedłem z kawałkami mięsa.
- Może być?- zapytałem pokazując mięso Charli
- Może.-
Na początku uczyliśmy Sfinksa łapać kawałki mięsa w powietrzu. Udawało mu się to. Później uczyliśmy go podawać łapę, turlać się, siadać na rozkaz i wstawać. Najgorzej szło mu turlanie się. Nie chciał tego robić. Jedynie co go interesowało to mięso. Chciałem pokazać mu kawałek mięsa, aby zanim poszedł, ale Sfinks był mądrzejszy i złapał kawałek mięsa i uciekł z nim.
- Cwaniak. - powiedziałem
- No.-
- Może na dziś skończymy?-
- Tak. Na dzisiaj sztuczek wystarczy.-
Nagle Sfinks do mnie podbiegł i patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Chciał pewnie mięso, które zostało.
Charlotte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz