- Zdaje mi się, że chciałeś iść po jakiegoś tuńczyka - powiedziałam. - Ale nie pójdziesz.
- Ponieważ?
- Ponieważ masz gorączke. Idź do swojego pokoju, jak zjem coś ci przyniosę.
Antonio spojrzał na mnie błagalnie.
- No idź. Za chwilę przyjdę.
Chłopak wstał i wyszedł szamotając nogami ze stołówki. Zjadłam swoją kanapkę i wypiłam herbatę. Zabrałam tuńczyka Toniego i poszłam na górę. Weszłam w korytarz. Stanęłam przed drzwiami Toniego i zapukałam. Chłopak krzyknął "Proszę" i weszłam do jego pokoju. Antonio leżał pod kocem i oglądał telewizję.
- Masz. - podałam mu talerz z tuńczykiem.
- Dzięki - zaczął jeść rybę.
Skrzywiłam się.
- Jak możesz jeść tuńczyka na śniadanie?
- Normalnie.
- Pierwszą lekcją jest historia jazdy konnej.
Antonio zaczął tańczyć rękoma (?). Uśmiechnęłam się ironicznie.
- Masz szczęście - usiadłam obok niego.
Roześmiał się.
- Muszę skołować sobie dzień wolny - oznajmił.
- Chodźmy do higienistki - powiedziałam.
- Właśnie.
Wstał i wyszliśmy z pokoju. Skierowaliśmy się do gabinetu higienistki. Weszliśmy i kobieta przebadała Antonio
- Jesteś przeziębiony. To nic wielkiego, ale zostań dziś w pokoju - powiedziała.
Zaczęła coś pisać na kartce i podała ją Toniemu.
- Zwolnienie z dzisiejszego dnia - dodała. - Niech dziś ktoś z tobą zostanie. Do widzenia.
Wyszliśmy z gabinetu i rozeszlišmy się. Antonio poszedł do swojego pokoju, a ja do pokoju nauczycielskiego. Odnalazłam tam nauczycielkę historii i zapytałam ją o opiekę nad Tonim. Pozwoliła mi. Zapytałam się również nauczycieli dnia dzisiejszego. Wszyscy odpowiedzieli twierdząco. Wróciłam do pokoju Antonio. Znów leżał na sofie. Usiadłam obok niego.
- Więc, wczoraj powiedziałeś mi, że powiesz mi o woli. To jak będzię? - zapytałam uśmiechając się słodko.
Antonio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz