niedziela, 1 lutego 2015

Od Charlie CD Michaś

Gdy wyszedł prychnęłam. Nawet nie chciałam go na nic zapraszać, a słowa po prostu wypłyneły mi z ust. Nawet dobrze, że poszedł. Też bym się nie zgodziła gdyby to on mnie tak zapytał.
Wzruszyłam ramionami i złapałam za uzdę Joy, by pociągnąć lekko go w stronę wyjścia. Wyszłam z koniem i weszłam do jego boksu. Tam odsiodłałam go i umyłam. Sama nie byłam brudna. Wróciłam do pokoju. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jest już 16. Spędziłam cały dzień na hali. Zaburczało mi w brzuchu, nie jadłam obiadu, a nie miałam też nic przy sobie, więc musiałam wytrzymać do kolacji głodna. Przebrałam się i położyłam się obok śpiącej Carmel na łóżku. Wzięłam pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać. Powoli zaczęły mi ciążyć powieki i zasnęłam
              ~~  2 godziny później ~~
Otworzyłam sennie powieki. Carmel lekko pacała mnie łapką w ręke. Matko! Zasnęłam! Szybko podnisłam się z łóżka.
- Carmel! Która godzina?
Taaa, jakby kot wiedział. Spojrzałam na zegar w mojej komórce: 18:15. Uffff... Kolacja dopiero się zaczęła. Szybko dolałam wody kotce i pognałam jak strzała głodna na kolacje. Usiadłam obok Amandy, Lucy i Michasia. Zjadłam kolacje prawie w ogóle się nie odzywając. Tylko co dwa zdania się śmiałam lub gdy ktoś mnie o coś zapyfała mówiłam "Mhm" albo "Mmm" co miało znaczyć nie. Najedzona wyszłam z sali i pobiegłam na drugie piętro do pokoju. Jutro pierwszy dzień szkoły, przynajmniej dla mnie. "Muszę się wyspać" - pomyślałam. Weszłam pod prysznic i przebrałam się w piżamę. Carmel teraz gdzieś sobie chodziła, czyli pewnie gdzieś spała. Nie wdrążajac się w ten temat weszłam do łóżka i jak z marszu po raz drugi zasnęłam.
            ~~ Następny dzień ~~
Obudziłam się wcześnie, o 6:30. Ubrałam się w czerwono czarna koszulę w kratę i jeansy. Upięłam też kucyk. Uśmiechnięta nakarmiłam Carmel i wyszłam z pokoju do stołówki. Tam siedziałam sama, moi kumple jeszcze spali. Wróciłam do pokoju, bo do lekcji miałam jeszcze 1 godzinę. Spędziłam ten czas czesząc Carmel i czytając książkę. O godzinie 7:56 wyszłam z pokoju, by pójść do stajni i osiodłać konia. Zdążyłam akurat 10 min przed pierwszą lekcją - ujeujeżdżaniem. Lekcja odbyła się na hali. Wszyscy już tam byli. Podeszłam do Michasia z Joy.
- Jak tam wczorajsza randka z Lucy, co? - mrugnęłam do niego okiem.

(Michaś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz