- A ja tak średnio się cieszę - odpowiedziałem.
Morgan zdziwiła się.
- Czemu? - zapytała marszcząc brwi.
- Idąc z nią na bal czuję się winny, że robię to za twoimi plecami.
Tak się czułem. Lubiłem Ari i lubiłem też Morgan. Nie potrafiłem wybrać, a moją głową znów zaczęły tragać wątpilowści i poczucie winy, że wybrałem Ari. A zresztą... Morgan i tak nie potrafi jak iść na ten bal.
Morgan roześmiała się. Nie wiedziała chyba o co mi chodzi.
- Idę z Arianną. Taka nowa dziewczyna w szkole, fajna i zabawna. Lubię ją - powiedziałem uśmiechając się.
Morgan odwzajemniła uśmiech. Piękny uśmiech. Zastanowiło mnie to, czy kiedyś też się tak uśmiechała czy dopiero teraz zauważyłem to.
- Idę po herbatę. Też chcesz? - spytałem Morgan.
- Kawę.
Pamiętałem, że lubi czarną i wróciłem z jej kawą i moją herbatą do sali. Podałem jej kubek i zapytałem:
- Mówiłaś mi kiedyś, że jak byłaś młodsza to obracałaś się w złym towrzystwie. W jakim sensie złym? - uśmiechnąłem się lekko.
Morgan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz