- Świetnie! Jeszcze Toni! Czego chcieć więcej jak śmierci i utraty przyjaciela, Boże?! Co ja ci zrobiłam?! - krzyczałam do siebie stojąc w stajni.
Zacisnęłam pięść.
- Joy, muszę wyjść i to pilnie.
Wyszłam ze stajni i wróciłam do siebie. Nakarmiłam Carmel i zatopiłam się w rozmyślaniach. Czemu on mi to robi? Czemu Toni tak się zachowuje? Przecież wie, że nie chce go stracić i że może na mnie polegać. Ja też to wiem, ale jakoś tego nie widzę. Prawda, nie potrzebnie aż tak się wkurzyłam, ale miałam prawo. Ciekawe co on teraz zrobi... Znając go pewnie będzie chciał znów wyjechać, a ja znów będę musiała go przepraszać i błagać żeby został. Nawet jeśli ja nic mu nie zrobiłam. Jak ja go za ten jego wspaniałomyślny mózg nienawidzę. Okręcił mnie sobie wokół palca, ale ja na to nie pozwolę.
Poszłam do biblioteki. Tam usiadłam przy jednym stoliku i wzięłam do ręki przypadkową książkę. Wtedy nie ważne dla mnie było co czytam. Zaczęłam czytać moją lekturę. Długo zajęło mi ogarnięcie fabuły, ponieważ była to trzecia część. Wkrótce czytałam z zapałem, aż nagle z książki wyrwał mnie huk zamykania drzwi o do biblioteki wszedł Toni. Tylko go mi tu brakowało....
Antonio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz